Następnego dnia po śniadaniu mieliśmy grę główną. Chociaż zabrakło nam 3 zadań to nie zajęliśmy żadnego miejsca. No cóż zdarza się, więc nie przejęliśmy się tym zbytnio i dalej bawiliśmy się przednio. Następnie mieliśmy obiad, czyli chilli con carne; trochę wodniste i niedoprawione, ale wciąż wyborne. Po obiadku uczyliśmy się na Canon naszej piosenki (kadra zdecydowała że nie umiemy najemników i będziemy śpiewać Bitwę). Potem poszliśmy na halę sportową na której oglądaliśmy kartki na DMB i odpowiadaliśmy na pytania. Niestety Paweł i Kacper znali pytania, gałgany jedne, i Krzysiek musiał odpowiadać sam. Następnie po kolacji był Canon na którym Kacper śpiewał operowo, Krzysiek walił w garnek, a Paweł spał. Potem nasz Cesarz wziął nas znowu na halę tym razem, aby zagrać w piłkę. Paweł w pierwszych minutach się wywalił i do końca biwaku płakał, że boli go kostka. Po meczu mieliśmy film o trudnej młodzieży, a potem znowu mecze do 2 w nocy.
W niedzielę rano zaczęliśmy się pakować i sprzątać po sobie. Następnie poszliśmy do kościoła. Gdy wróciliśmy do szkoły skończyliśmy sprzątanie, mieliśmy apel podsumowujący. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie i poszliśmy na przystanek z którego pojechaliśmy na plac Kościuszki skąd standardowo poszliśmy podsumować wszystko do KFC.